Kilkunastu miejskich urzędników wspomaganych ochotnikami z drużyny „Kręciołów” ruszyło do sprzątania Małej Bieli. Nie mieli jednak zbyt wiele do roboty, bo kilka dni wcześniej teren ten porządkowali pracownicy ZUK-u. Inaczej było w miejskim lasku, gdzie śmieci i inne nieczystości zalegały na „normalnym”, czyli zatrważającym poziomie.

Robota po robocie

Zgodnie z zapowiedzią w miniony czwartek na Małej Bieli pojawili się miejscy urzędnicy, aby uporządkować okolicę w ramach akcji sprzątania Warmii i Mazur, która w tym roku odbywa się pod hasłem „Sprzątam, segreguję, szanuję”. „Kurek”, skoro już został o tym działaniu poinformowany, także stawił się na Małej Bieli. Na początku zauważyliśmy, że nie było wiele do roboty, bo jak się okazało, kilka dni wcześniej teren wokół wodnych oczek sprzątała ekipa ZUK-u. Wówczas napełniła ona odpadkami swój transportowy samochód aż po dach plandeki, tak że ledwo ruszył z miejsca.

Z innych naszych obserwacji wynikało, że wśród ekipy ochotników- sprzątaczy nie pojawił się żaden z ratuszowych tuzów. Do brudnej roboty zgłosili się tylko szeregowi pracownicy z wyjątkiem niezawodnego i wszędobylskiego sekretarza Lucjana Wołosa. Jak co roku tradycyjnie zasiadł on w łodzi i zbierał nieczystości prosto z toni. Inni w poszukiwaniu śmieci rozeszli się po nabrzeżach i po przyległościach wokół ścieżki pieszo - rowerowej.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.