W sobotę 28 października mieliśmy okazję zaobserwować szczególną pełnię księżyca.

Nazwano ją Pełnią Księżyca Myśliwych. Najlepiej widoczna była o godzinie 22. 24. Zaraz po owej pełni nastąpiło częściowe zaćmienie księżyca, nazwane, na tę okoliczność, Krwawym Księżycem. Cień na naszym satelicie wprawdzie słabo było widać, ale zawszeć był to cień naszej rodzimej planety, bowiem Słońce, Ziemia oraz Księżyc znalazły się wówczas w jednej linii. Oczywiście nazwa Pełnia Księżyca Myśliwych sugeruje, że jest to zjawisko istotne dla myśliwych. Naturalnie, że tak. Toż to pora rozpoczęcia łowieckiego sezonu, a do tego silne światło, czyli dobra widoczność w nocy. Jest jeszcze kilka przyczyn. Jednak moim celem nie jest napisanie poradnika łowieckiego, ale w miarę ciekawego felietonu. Ten szczególny dzień dla myśliwych stał się jedynie pretekstem. Zwrócił moją uwagę na księżyc, nie tylko jako ciało niebieskie, ale także obiekt uważany za magiczny, pełen tajemniczych cech i otoczony licznymi legendami oraz zabobonami.

Mam ochotę pogrzebać nieco w dostępnej literaturze i dowiedzieć się więcej niż wiem. A wiem niewiele. Przede wszystkim, jak każdy Polak, pamiętam, że mamy na księżycu swojego człowieka, Niejakiego Twardowskiego. Także to dwaj nasi rodacy, wybitnie zdolni już od dziecka, pokusili się na kradzież cennego obiektu. Słyszałem także o kilku podobnych wypadkach. Ale zacznijmy od początku.

Istnieje szereg ludowych legend o tym jak powstał księżyc. Przytoczę jedną z dość popularnych w licznych regionach Polski. Ponoć było tak, że czart chciał zrobić drugie słońce, ale nie potrafił. Dlatego skradł od Boga kawałek jego słońca i z niego uformował księżyc. Ciekawą jest także inna, polska legenda dotycząca powstania księżyca. Święty Michał przebywał na ziemi. Wracając do nieba rozbił sobie kolano, ponieważ było już ciemno. Św. Michał poskarżył się Bogu na ową ciemność, a także zasugerował, że prawdopodobnie z powodu braku światła Adam i Ewa zerwali jabłko z rajskiego ogrodu. Pan Bóg zareagował życzliwie i stworzył księżyc. Istnieją jeszcze inne ciekawe teorie ludowe, rozważające skąd wziął się świecący nocą satelita. Ale są to legendy długie i zbyt rozwlekłe dla felietonu. Przytoczę jednak, w skrócie, fascynującą teorię chińską. Chińczycy, na podstawie starożytnych tekstów, uważają, że księżyc został zbudowany przez ludzi. Naszych przodków, których nazywają cywilizacją macierzystą. Istniejącą przed nami. To ona dała początek dalszym cywilizacjom. Dla mnie teoria zdecydowanie szokująca, choć już coś o tym czytałem. Było to dawno, więc przypominam sobie niewiele, niemniej pamiętam, że Ojciec Pio teorię tę poparł, twierdząc, że księżyc zbudował człowiek z cywilizacji istniejącej przed nami.

O księżycu można by pisać długo i wytrwale. Jest on pośród nas, jako bliski nam fragmencik wszechświata, obdarzony magicznymi umiejętnościami, a także jest obiektem o charakterze sentymentalnym, o czym świadczą poezja i liczne piosenki. Któż nie pamięta słynnych w świecie przebojów jak „Guarda che luna” (spójrz jaki księżyc) – śpiewany przez Freda Buscaglione w latach sześćdziesiątych, albo „Papierowy księżyc” – nagrodzony w Opolu, w roku 1986. Co do mnie, to najczęściej wspominam dawnego Rock & Rolla „Marmelade on the moon”, czyli pomarańczowy dżem na księżycu, śpiewanego przez czarnoskórego Little Richarda, rywala Elvisa Presleya.

Powinienem napisać jeszcze o wpływie poszczególnych kwadr księżyca na organizm człowieka. Szczególnie pełnia ma na nas ogromny wpływ. No, ale to są raczej ogólnie znane sprawy.

Starałem się także nie zajmować stroną naukową poruszanych tematów. Od tego są fachowcy.

Andrzej Symonowicz